Gdybym miała opisać siebie jednym słowem, wybrałabym „ciekawość”. Przez całe życie natrafiam na rzeczy, które są na tyle interesujące, że poświęcam kilka lat ich zgłębianiu. Uwielbiam próbować robić nowe rzeczy, doświadczać porażek i szukać wyjaśnienia dlaczego mi się nie udało i co mogę zrobić lepiej. To przeskakiwanie pomiędzy tu i teraz, tym, jak to działa w danym kontekście, a tym, jak można zrozumieć to zjawisko z patrząc z metapoziomu pozwala mi zdobywać głębszą wiedzę, głębsze zrozumienie. Może dlatego nie widzę niepowodzeń w kategorii „wtopy” tylko jako szansę na zweryfikowanie mojego zrozumienia.

Tych fascynacji było dużo – tworzenie serwisów internetowych, Linuxy i Unixy, prowadzenie firmy, praca projektowa, psychologia społeczna, trzecia fala behawioralna, Agile a potem Lean, motywacja i teraz budowa zespołów i uczących się organizacji. Kiedyś myślałam, że skaczę z kwiatka na kwiatek, dzisiaj już widzę, że te doświadczenia spinają się w spójną całość. Niestety, jeśli liczysz, że jestem Alfą i Omegą, to muszę Cię rozczarować – wciąż się uczę, wciąż popełniam błędy, wiąż odkrywam, że się mylę.

Momenty, kiedy się uczę, to momenty, kiedy kwestionuję własne założenia i przekonania. Czasami jest to bolesne. Szczególnie trudno mi kwestionować coś, co jest dla mnie wygodne albo pozwala mi unikać konfrontacji z tym, że nie umiem zachowywać się tak, jak bym chciała. Nie wiem, jak Ty, ale ja nie zawsze jestem najlepszą wersją siebie. Mam też swoje mroczne strony i kawałki, które niezbyt lubię. Kiedy je zaczynam dostrzegać jest mi ciężko. Mimo to, właśnie w takich momentach mam okazję rozpocząć nową przygodę – nowy etap pracy nad sobą, zmieniania swoich nawyków, utartych schematów czy przekonań. To zawsze jest długa, usiana wieloma niepowodzeniami droga. Na jej końcu nie jestem „idealna Ja”. Na końcu jest jedna, drobna rzecz, którą nauczyłam się robić w sposób, który jest bliższy moim wartościom. Praca nad sobą nie wynika z potrzeby „udoskonalenia się”, tylko chęci bycia lepszym człowiekiem. Dla siebie, dla najbliższych, dla ludzi z którymi mam kontakt albo współpracuję.

Przez te wszystkie lata, kiedy się uczyłam czegoś nowego, jak tylko odkryłam coś, co może być użyteczne dla innych, to chciałam się tym dzielić. Dlatego od 16 roku życia regularnie prowadzę warsztaty. Poza szkoleniami certyfikowanymi, które czasami zdarzało mi się prowadzić, głównie przygotowuję własne szkolenia. Staram się, żeby były maksymalnie skupione na połączeniu praktyki z modelami myślowymi lub teoriami naukowymi, które dobrze wyjaśniają dane zjawisko i pozwalają lepiej z nim pracować.

To, co od wielu lat budzi moją niezgodę, to powielanie przestarzałych albo nieprawdziwych informacji. Używanie założeń, co do których wiadomo, że się nie sprawdziły w praktyce. Szczególnie mnie to razi w sferze „miękkiej”, gdzie jest ogromny wysyp „specjalistów”, którzy chcą zarabiać na innych, przekazując rzeczy, które się sprzedają, a nie takie, które są użyteczne.

Będąc psychologiem jestem świadoma wszystkich win, jakie ciążą na tej dziedzinie wiedzy. Od słabej metodologii, poprzez wątpliwe etycznie eksperymenty do fałszowania badań. Jestem tym sfrustrowana, ale nie będę zaprzeczała temu, że tak było (i czasem nadal jest). Jednocześnie istnieje ogromna rzesza naukowców i praktyków, którzy starają się robić lepsze badania, replikować je w różnych kontekstach i weryfikować, aby lepiej zrozumieć problem. Współcześnie łączy się psychologię z neuronauką, biologią i nowoczesnymi metodami badawczymi i matematycznymi. Taką psychologie chcę propagować i przekazywać. Zależy mi na tym, żeby każdy miał dostęp do łatwej w odbiorze, aktualnej wiedzy na tematy, którymi się zajmuje. Dla mnie kluczowym terminem jest psychoedukacja – szwedzki stół teorii, modeli i narzędzi, z których każdy może wybrać to, co będzie dla niego wartościowe.

Tutaj dochodzimy do mojej drugiej cechy – kwestionowania. Dla mnie to jest podstawa rozwoju, żeby nie traktować żadnej wiedzy ani teorii jako świętości, tylko dlatego, że wymyślił ją ktoś znany lub ponieważ jest szeroko stosowana. Chcę pokazywać zarówno zdobycze naukowe, jak i ich ograniczenia czy zastrzeżenia wobec nich. Zależy mi, żeby osoby, które korzystają z tej wiedzy wiedziały, na ile jest ona sprawdzona i wiarygodna.

Takie są założenia Scientific Agile. Każda rzecz, którą pokazuję jest czymś, co robiłam w praktyce. Każdy model myślowy, który Ci zademonstruję jest zweryfikowany w działaniu i użyteczny. Opowiem Ci też o tych rzeczach, które współcześnie są kwestionowane i wyjaśnię dlaczego są wobec nich zastrzeżenia. Moją rolą jest budować dla Ciebie szwedzki stół oraz dzielić się swoim doświadczeniem (również tymi kawałkami, które mają etykietkę „fail”).

Warsztaty i mentoringi to nie terapia, ale będziesz miał materiał do przemyśleń, także tych głębszych. Moją rolą jest wspierać Cię w rozwoju, abyś mógł doświadczyć satysfakcji, jaki on daje. Chcę, żebyś mógł realizować swój potencjał i żeby Cię nie ograniczały przestarzałe przekonania albo nieefektywne narzędzia, których pełno można znaleźć na każdym kroku.